Island-Greenland wyprawa

 


Od Grenlandia

WAW-Reykiavik 26.07 Boening Iron Meiden Ed Force One- właściciel członek Iron.
W Keflavik wita nas wichura , krzywo i twardo lądujemy. Unosi się pył wulaniczny i siarkowy zapach. Pokłosie wybuchu Eja Fiatla Yokul .
Ginie bagaż Krzysztofa. Poznajemy czarnooką Elwirę pracującą na odprawie Polkę i pomaga nam w formalnościach. Krzysztof podrywacz umawia się z nią na kolację.
Nocujemy w domu wspólnika Stefana Ingvara Gardassona , który ma ojca Gardara Ingvarssona, który ma wnuka Ingwara Gardarsona. Cała Islandia ma darmową gorącą wodę ,tanie baseny, energię i gorące źródła. Park Narodowy Pingvetlir jezioro o przejrzystości 100m, styk płyt tektonicznych Pn.Ameryka i Europa. Komercyjne nurkowania 700zl , sam spróbuję w przyszłym roku.Gejzery, złoty wodospad Gulfoss. Polonia latająca dominuje wśród tamtejszych pilotów. Jest b. aktywna- szczególnie na PPG. Lokalesi nazywają Polish mafia –bo trzymają się razem. Jeździmy ze Szczepanem polskim free pilotem i uroczą Islandką Elein w 3 różne miejscówki gdzie latamy na żaglu i termice cały długi dzień.
Byliśmy też na lotnisku członków aeroklubu UL i PPG.Nasi mieszają na napędach.Nas czeka motoparalotniowa robota na Greenlandii i nie chce się rozpakowywać tobołków(mamy spory nadbagaż). Moczyliśmy się na Adama w gorącym źródle 34stC na kompletnym odludziu.Baseny tanie i gorąca woda z posmakiem siarki. Na 3 dni w Reykiavik , był tylko 1 dzień ładnej pogody. Reszta to silny zimny wiatr. Rowerami zwiedzamy cały ,niezbyt rozległy Reykyavik aż do latarni morskiej na okresowej wyspie.
Lecimy dalej :Reykiavik-Narsasuaq 29.07 Turbośmigłowy Fokker stare lotnisko US Army 1941, bez odprawy, żadnych celników.
Jedyna wielka farma reniferów na Greenl.1500km2. Inna b.mała na wyspie ma 300renów.
XVIIIw. wybito wszystkie Reny na Gereenl.1953 Rząd sprowadza z Norwegii 350 szt. do stolicy Nuk.
1973r.Oli Eskimos Inuita(to samo) sprowadza 50szt. Z Nuk na południe a Stefan 23lata temu zakłada farme renow(karibu). Teraz ok. 3000 szt. Wędruje miedzy lądolodem a oceanem. Eskimosi polują ,Stefan ich goni, podaje do sądu, chce strzelać ze snajperki irydiumowymi pociskami w silniki kłusowników. Polewa ropą upolowane mięso na łodziach Eskimosów. Brak dróg. Wszyscy mają broń, polują bez ogr.na foki.1 sierpnia zaczyna się sezon łowiecki i Eskimosi polują przy granicy farmy. Jak konflikt ze Stefanem narośnie to strach będzie latać- zestrzelą jak kuropatwę.Tubylcy uważają że wszystkie zwierzęta należą do każdego ,polują bez ograniczeń na foki, mają limit 12 wielorybów rocznie, reny strzelają ile się da. Ciekawe czy polują też na orły. Jest ich sporo ale nie szybują z braku termiki tylko pracują skrzydłami jak wróble.Eskimosi mogą ubić12 wielorybow rocznie, jemy surowy tłuszcz wieloryba, codziennie ren w każdej postaci, smażony ,gotowany, najlepszy po 2 dniach, wędzony –delicje, suszone ryby, brak przypraw. Łososie łapią małą siecią są pyszne. Witaminy to zielsko i tłuszcz wieloryba. Brak owoców, drzew, warzyw, słodyczy.
Farma ma rzeźnię za 650tys EUR, bez dotacji. 60%dotacja na ogrodzenie, ciągniki. Mięso idzie małym statkiem do Narsaq, stamtąd większym do Danii i dopiero do Kanady. Choć tam mają 3mln karibu to ich nie hodują i wolą kupować od Stefana. Duży byk ma 240kg mięsa po odliczeniu kosztów to ok. 2tys.$.Tama i kosztowna elektrownia nie działa. Generator warczy tylko jak potrzeba. Zaganiamy Reny z powietrza(tańszy koszt niż helikopter),jak nie ma pogody z wody łodzią między wyspami gonimy z Eskimosami Peterem i Klausem i psem, lub pieszo pod lufę Stefana. Farma przypomina Auschwitz(Katyń) dla Renów wala się pełno rogów z przestrzelonymi czaszkami. Skór nikt nie zbiera- wyrzucamy do fiordu.
Pływy 2,5m. Specjalne cumowanie łodzi i nawigacja. Latamy po ok. 30km tam i z powrotem ok. 2 godz po bezludnej krainie, spychamy Reny do farmy i transportujemy zaopatrzenie i wiadomości między farmą a campami. Kilka domków myśliwskich. Brak tel SAT utrudnia komunikacje. Aby się dogadać trzeba iść na górę lub lecieć PPG.Uczymy latania tubylców. Mają 2 nowe komplety z PL i już latają samodzielnie.
Stefan ma 2 konie i 100 owiec żyją wolno cały rok.
Dokarmia selekcjonuje i szczepi Reny.
Jesteśmy pierwsi na Greenlandii z PPG. Polska flaga powiewa na farmie. Jest też w obozie między namiotami. Mycie niemodne. Pranie to rzadkość. Proste życie bez luksusów ale może lepsze niż nasze. Nasza rola: zaganianie dzikich reniferów z odległych wysp, gór i lodowców na teren farmy gdzie będzie selekcja i rzeź. Chyba się dobrze spisaliśmy- zapraszają za rok. Mamy rozszerzyć zakres nauki latania, może uda się wyprawa do stolicy Nuk (oczywiście na motoparalotniach)

1 komentarz:

Casyop pisze...

Fajny opisik. Miały być wakacje a wyszła robota hehe ;)
Pozdra
L.W.