Po 3 latach przerwy wróciłem w Tatry. Kolejna operacja kolana pomogła i już mogę chodzić po górach. Dla podratowania upadłej kondycji wykorzystałem dobrą prognozę, spakowałem AirLighta (lekki glajt Dudka), raki ,narty i jakąś nowoczesną kuszetą bryknąłem do Zakopca. Prosto z pociągu marsz dol. Chochołowską do schroniska, herbatka i aby nie stracić pięknej pogody wymarsz na Trzydniowiański. Przeliczyłem siły. Katorga w skiturach z glajtem po łamliwej skorupie lodoszreni wyssała me wątłe siły. Liczę czas i nijak nie zdążę przed zachodem słońca. Zwężający się żleb podejściowy w którym wieje z góry nie daje szans na start . Jak pomyślę że będę musiał schodzić tą samą drogą po ciemku, zapewne z nartami na plecach to mi się robi słabo. Do szczytu niedaleko ale robi się ciemno i .... w nagrodę na przełęczy wiatr, jakby na zamówienie, zawiewa idealnie do startu. Wiem że w takich warunkach lot będzie bezproblemowy. Mimo nocy gwiazdy świecą ,śnieg wyraźnie odcina się od lesistych zboczy i wiem ,że jak wylecę nad środek doliny zobaczę światła schroniska. Jak na złość rozłożony ,wpięty, gotowy do startu w nartach zauważam splątane linki. Korci aby jednak wystartować ,zapewne to nic poważnego. Zapaliła się czerwona lampka- przecież 5 min mnie nie zbawi. Wypinam glajta, narty i starannie klaruję wszystko od początku. Start- ruszam łyżwą i nogi rozjeżdżają się prawie w szpagat- skorupa lodoszreni nie pozwala dostawić nart ale już czuję że glajt pracuje ,odciąża nogi i szybko zabiera w gwiaździste niebo. Trzymam się zboczy Trzydniowiańskiego aż w głębi doliny dostrzegam światła schroniska jak latarnię morską. Polana jest jak prawdziwe lotnisko. Jedynie powierzchnia śniegu bez punktów odniesienia zaskakuje że to już jestem na ziemi. Znam to jeszcze jak przed laty wielokrotnie lądowałem na zaśnieżonym nocnym Morskim Oku. Nigdy nie wiedziałem w którym momencie przyziemię. Uff- teraz spać. W środku nocy obrywający się wielki sopel zerwal mnie z koi i chwycił mega skurcz uda. Już tak kiedyś miałem i poprzednio straciłem z bólu przytomność. Teraz pamiętałem o magnezie ale chyba łyknąłem za mało i zwijałem się z kamiennym mięśniem długą chwilę.Poza nogą wszystko mnie boli tak że nawet zmiana boku to przebudzenie i stękanie jak stary dziadek. Od tej pory łykałem 2 tabletki/termos herbaty i było OK.
Wigilia Tatry 2016 film
1 komentarz:
p.s. teraz dosypało śniegu. Jak będą chętni na wypad w Tatry- służę za ins. guida.styczeń ,luty to szansa na loty i jazdę z Kasprowego. Rodzaj działalności dopasujemy do pogody i umiejętności uczestników. grupka może być max 2-3 os. termin ustalimy zależnie od meteo i jak komu pasuje. Jest już kol. Grzesiek który oferuje transport busem. Koszta: zrzuta na ins. paliwo i spanie po schroniskach 25-35zl/noc. ja mam zajęty 28-29.01 zawody. poza tym wolny. Zapraszam w góry.
Prześlij komentarz